Zaskoczenie tuż po świętach |
wtorek, 29 grudnia 2015 10:38 |
Tuż po świętach, jako pierwsi na parkiet wybiegły drużyny III ligi Fuego Team i Ciasteczek. Faworyt był tylko jeden, ale jak często podkreślaliśmy futsal to piękna gra, w której wszystko jest możliwe. My przekonaliśmy się o tym już w pierwszym meczu po świętach, więc zapowiadało się wiele emocji. Fuego było liderem i walczyło o powiększenie przewagi nad resztą stawki. Zadanie mieli zdecydowanie najłatwiejsze, gdyż ich rywale pozostawali bez punktów. Pierwsza połowa minęła bez echa. Druga natomiast rozpoczęła się na bramki Filia Samula w 20 minucie, na którą odpowiedział Michał Olejnika w 24 minucie. Później w ciągu minuty Konrad Olak dwukrotnie pokonał bramkarza Fuego i Ciasteczka prowadziły 3-1. Kolejnego gola zdobył Olejnik i Fuego ciągle było w grze. Taki stan rzeczy utrzymywał się praktycznie do samego końce. Równo z syreną Adrian Ciuruś zdobył czwartą bramkę dla Ciasteczek i pierwsza wygraną tej drużyny stała się faktem. Natomiast Fuego Team spadło na czwarte miejsce i znowu musi walczyć o bezpośredni awans. W kolejnym spotkaniu Koźlice Team podejmowały Auto Części Lipiec. Szybko swoją lepszą dyspozycję zaczęli prezentować gracze z Koźlic, już w 1 minucie Bartosz Husar zdobył pierwszą bramkę, po chwili Piotr Wypych podwyższył prowadzenie, nie upłynęła minuta od drugiej bramki, a Krzysztof Jałowiecki strzelił trzecią bramkę i było już 3-0. Paweł Garliński z Auto Części w przeciągu 4 minut zdobył dwie bramki i zrobiło się 2-3. Wtedy jednak ponownie dał znać o sobie Jałowiecki, który przed przerwą zdobył jeszcze dwa gole. Druga część spotkania zaczęła się od żółtej kartki Bartosza Husara, później w dwie minuty Wypych zdobył kolejne dwie bramki i Koźlice prowadziło już 7-2. W ostatnich dziesięciu minutach, trzy bramki strzelili zawodnicy Auto Części Lipiec, a konkretnie Sebastian Matuszewski dwie oraz Paweł Dybowski, to pozwoliło na zmniejszenie porażki i nic więcej. Koźlice powiększyły przewagę nad rywalem do 4 punktów i teraz bardziej będą skupiali się na wyprzedzeniu Sitechu Głogów, który znajduje się tuż przed nimi. Następnie ostatnie GPK-SUEZ Głogów podejmowało Candele. Niby te dwie ekipy dzieliła tylko jedna lokata, jednak różnica klas była aż nadto widoczna w poprzednich meczach. Dla Candeli dwie bramki w pierwszej połowie zdobył Marcin Jodczyk, na te gole odpowiedział tylko Rafał Dynak i GPK-SUEZ przegrywało 1-2. Drugą połowę rozpoczęliśmy od żółtej kartki Bartosza Dynaka, później do wyrównania doprowadził Filip Bielecki, ale w 35 minucie najpierw Jodczyk ponownie dał prowadzenie Candeli, a po chwili Bartosz Marek strzelił samobójczą bramkę i ostatecznie GPK-SUEZ przegrało kolejny mecz, tym razem 2 – 4 i umocniło się na ostatnim miejscu w lidze. Teraz będzie jeszcze trudniej wydostać im się z samego dołu. O 16:15 Lombard Telemax grał z Sitechem Głogów. Sitech walczył o powrót na miejsce dające bezpośredni awans. Rywal nie był najtrudniejszy, jednak mecz zaczął się od żółtych kartek. Jeszcze w pierwszej połowie kartonik tego koloru obejrzał Bartłomiej Michalski, natomiast na początku drugiej części najpierw Przemysław Snochowski,a później Viktor Uschatov również zostali upomnieni. Bramki oglądaliśmy tylko w przedziale od 30 do 35 minuty, wtedy dwukrotnie trafił Karol Kroczak i jedną bramkę dołożył Tadeusz Gaj. Te gole pozwoliły Sitechowi zwyciężyć i wskoczyć na drugie miejsce w tabeli. W końcówce jeszcze jedną żółtą kartkę obejrzał Grzegorz Zawada i tak zakończył się ten mecz. Na koniec oglądaliśmy ZZPPM HMG i Eleks Głogów. Hutnicy walczą o awans, a Eleks o jak najlepszą pozycję, bo spaść nie mogą, więc nic im nie grozi. W tym spotkaniu od początku mogliśmy podziwiać atrakcyjne akcje i sytuacje podbramkowe, a przede wszystkim gole. Łukasz Świerczyński zdobył trzy dla pierwsze dla swojej ekipy, Mikołaj Dąbrowski zdobył jedną dla Eleksu, później Artur Włodarczyk powiększył przewagę ZZPPM, zdobywając czwartego gola. Na odpowiedź Eleksu czekaliśmy już do drugiej części spotkania. Wojciech Momot zdobył drugiego gola, na którego odpowiedział Damian Cieślak i strata do ZZPPM wciąż była trzybramkowa. Ponownie zmniejszył ją Paweł Bieniasz, ale Andrzej Przybyłowski z huty zdobył szóstą bramkę, a strzelania zakończył ten, który zaczął, czyli Świerczyński ustalając wynik meczu na 7 – 3, co pozwoliło ZZPPM HMG objąć prowadzenie w lidze i teraz na pewno będzie trudniej zepchnąć ich z piedestału, na który tak cierpliwie się wznosili. |