Gracze drugiej ligi rozegrali w Dzień Niepodległości całą kolejkę, która obfitowała w wiele goli, na które czekali wszyscy zgromadzeni kibice. Na pewno nie żałują, ze ten dzień spędzili z nami.

Zaczęło się od ostrego strzelania dotychczasowych liderów Wibalak z Dom-Budem, którzy świetnie rozpoczęli ten mecz, prowadząc po 10 minutach 2-0 dzięki strzałom Pawła Gacy i Macieja Pyka. Jednak to tylko podrażniło zawodników Wibalaku, którzy powoli się rozkręcali. Przed przerwą kontaktową bramkę zdobył Mateusz Bukała. A po przerwie grała już tylko jedna ekipa, najpierw do wyrównania doprowadził Michał Rozwadowski, później pierwsze prowadzenia Wibalakowi dał Mateusz Bukała, którego nie oddali już do końca spotkania, po drodze powiększając prowadzenie do stanu 9-2, a autorami kolejnych goli byli dwa razy Rozwadowski i Rafał Kiżuk, a po jednej bramce dołożyli Paweł Bilski i Arkadiusz Kroczak.

W kolejnym meczu padło równie dużo goli, jednak spotkanie było bardziej wyrównane. Raz jedni, raz drudzy obejmowali prowadzenie, czterokrotnie był wynik remisowy, by ostatecznie Los Amigos zdobyli pierwsze punkty w sezonie. Nadodrze po bramkach Bartosza Gajoska i Dominika Kierkiewicza objęło prowadzenie 2-0, później trzy gole zdobyli Amigos, a konkretnie Jakub Wywiał, Mateusz Krasandowicz i Kacper Szklarz. Kolejne bramki zdobyli Gajosek i Kierkiewicz i ponownie na prowadzenie wyszło Nadodrze. Jednak ostatnie sześć minut to gole zdobyte tylko przez Los Amigos najpierw Robert Stec doprowadził do remisu, a później zwycięstwo zapewnili dobrze dysponowani tego dnia Wywiał i Szklarz, dzięki czemu zdobyli jakże ważne 3 punkty.

Pojedynek Gazownika z Arbitrem Głogów zakończył się skromnym, jak na możliwość futsalu i tej ligi, wynikiem 2-0 dla Gazownika po dwóch bramkach Remiugiusza Kowalskiego. Poza zaciętą walką i nieustannymi próbami arbitrów nie można powiedzieć więcej o tym spotkaniu. Sędziowie muszą jak najszybciej zapomnieć o niekorzystnych wynikach i zacząć zdobywać cenne punkty, cenne w perspektywie walki o utrzymanie.

Mecz Locus ze Slavia miał jednego bohatera, choć zawodnicy jednej i drugiej drużyny walnie przyczynili się do tego, by spotkanie było emocjonujące. Mając w swojej drużynie zawodnika, który zdobywał gole i czarował grą w Extralidze, śmiało można powierzyć mu rolę lidera. Marcin Szewczyk zdobył cztery z sześciu goli dla Locusa i poprowadził swoją drużynę do trzeciego zwycięstwa w sezonie. Oprócz niego, dwa celne strzały zanotował Jarosław Kielin. Dla Slavii bramki strzelili Bartosz Maćczak, Krzysztof Jarecki i Adrian Ilkowski. Jednak były to gole zdobyte raczej na osłodę porażki, niż takie które nawiązywałyby do walki z rywalami. Wynik meczu 6-3 oraz przebieg całego spotkania nie pozostawił wątpliwości kto jest lepszą drużyną i jakie cele w tym sezonie mają obie ekipy.

Ostatni mecz zgodnie z zapowiedzią był popisem zawodników Ubezpieczenia SD. Spotkanie toczyło się do jednej bramki, tej strzeżonej i bronionej przez zawodników HDK.  Praktycznie od samego początku spotkania zaczęło się ostre strzelanie i gdyby nie fakt, że mecz musiał się zakończyć, to trwałoby w najlepsze.  Gracze z Ubezpieczeń co chwila nękali bramkarza HDK, zwalniali praktycznie tylko wtedy gdy chcieli odpocząć i zebrać siły na kolejny atak. Jakub Wolny 5 razy ustrzelił rywli,  Jakub Plewko cztery razy dokonał tego wyczynu, Michał Papuszka trzykrotnie pokonał bramkarza HDK, Tomasz Ficner  dwa razy znalazł drogę do bramki, a Tomasz Dajerling dołożył jedno trafienie. W 34 minucie honorową bramkę dla HDK zdobył Marcin Piskorski, a mecz zakończył się wysokim wynikiem 15-1, czym jasno dali do zrozumienia pozostałym drużynom, kto będzie głównym kandydatem do awansu.  Ubezpieczenia SD objęły prowadzenie w lidze, w której zdobyli już blisko 30 bramek, zaledwie po 3 meczach.