W miniony weekend ruszyła runda rewanżowa w II lidze Głogowskiej Amatorskiej Lidze Halowej. Coraz bardziej prawdopodobne staje się zapewnienie sobie co najmniej miejsca barażowego dla lidera. Ale jeszcze trochę meczów, trochę kolejek przed nami, a teraz porozmawiajmy o tym, co było.

W piątek jako pierwsi na parkiecie pojawiły się drużyny Los Amigos oraz LO1 Team. Przed weekendem jeszcze sąsiedzi w tabeli, a po? Strzelanie zaczęło się w 12 minucie kiedy Alan Furman z Los Amigos pokonał bramkarza LO i było 1-0. Do remisu szybko doprowadził Janusz Kłonowski. Jeszcze przed przerwą, ponownie Furman dał prowadzenie Amigos. Po przerwie tylko na początku mecz miał znamiona wyrównanego. W 19 minucie Sebastian Kułakowski doprowadził do wyrównania i to by było na tyle. Od 26 minuty trafiali już tylko gracze Los Amigos, kolejno Mateusz Tkacz, dwa razy Alan Furman i na koniec ponownie Tkacz. Taki wynik pozwolił Amigos wskoczyć na trzecie miejsce, a licealiście spadli na siódmą lokatę. Bolesne konsekwencje porażki.

Kolejny mecz to starcie outsidera z liderem. Prezesjusze nie mieli zbyt wielkich szans z El-Transem ale podjęli walkę. W ósmej minucie Jarosław Wysocki otworzył wynik meczu i wprowadził trochę zdziwienia. Do wyrównanie, po czterech minutach, doprowadził Marcel Michalczak, który niespełna pół minuty później dał prowadzenie El-Transowi. Kolejny remis w tym meczu stał się faktem za sprawą Radosława Wysockiego. I to by było na tyle, jeśli chodzi o równe szanse. Jeszcze w pierwszej połowie zarysowała się przewaga lidera. Mateusz Chrostowski, Mateusz Gieszoft i Marcel Michalczak zdążyli pokonać bramkarza Prezesjuszy przed przerwą. Po zmianie stron festiwal strzelecki trwał w najlepsze. Mateusz Chrostowski dwa razy, a Norbert Bogdanow trzy zdołali pokonać bramkarza Prezesów. Sebastian Matuszewski, Marcel Michalczak i Mateusz Giesztoft uczynili to po jednym razie i mieli już 13 strzelonych goli na koncie drużyny. Outsider odpowiedział golem Mateusza Mędrka, ale przewaga i dominacja El-Transu była aż nadto widoczna. Jednak nie ma się czemu dziwić, wszyscy wiemy w jakim kierunku zmierza lider II ligi.

Mecz Korony Nosocice z Dzikimi Kotami był dosyć wyrównany. Zarówno w pierwszej połowie, jak i w drugiej. Na początku spotkania Michał Chichłowski z Korony dał jej prowadzenie, jednak na 1-1 trafił Piotr Ręba, w końcówce pierwszej połowy. Po zmianie strony, Korona ponownie na prowadzeniu za sprawą Rolanda Koniecznego. Końcówka zmieniła obraz meczu o 180 stopni. Wojciech Woźniak strzelił na 2-2, a Marcin Kurosz zapewnił zwycięstwo Dzikim Kotom. Żółta kartka w ostatniej sekundzie dla Kurosza nie miała już wpływu na wynik spotkania.

Starcie W&M Łago kontra E-Towers Famaba było najbardziej zacięte ze wszystkich rozgrywanych w piątek. Pewnie za sprawą formy obu zespołów i miejsc, które zajmowały przed rozegraniem bezpośredniego meczu. Drugi z trzecim zespołem zaczęli z wysokiego C. Krystian Karwatka dał prowadzenie Łago, po chwili żółtą kartkę obejrzał Adrian Buchowicz, a Marcin Tomasik strzelił na 1-1. Kolejny gol Karwatki, kolejna odpowiedź Famaby, tym razem bramka Żarczyńskiego. W tym meczu mieliśmy wszystko. Zwroty akcji, gole, kartki, walka. Po kolejnym zbyt ostrym starciu, żółtym kartonikiem napomniany został Rafał Ochrymczuk. Gra w osłabieniu nie przyniosła efektu w postaci straty bramki. Famaba po raz pierwszy znalazła się na prowadzeniu w 16 minucie za sprawą Patryka Kraski. Ale i tym razem wynik nie utrzymał się zbyt długo, bo Łago miało świetnie dysponowanego tego dnia Karwatkę, który doprowadził do trzeciego remisu w tym meczu. Po przerwie zabawa trwała nadal. Najpierw gol Radeckiego i Łago na prowadzeniu. Po pięciu minutach Patryk Kraska strzela dla Famaby i mamy kolejny remis, a po chwili Marek Drużkowski daje prowadzenie Famabie. Teraz tylko trzy minuty trwała przewaga jednego z zespołów. Krzysztof Azmin strzelił na 5-5. Decydujący cios w 35 minucie zadał Patryk Kraska. Famaba wygrała 6-5, być może dlatego, że Łago nie miało już czasu na odpowiedź.

Na zakończenie Nadodrze mierzyło się z Eleks i zrewanżowało się za ostatnią porażkę, choć jeszcze w pierwszej połowie nic nie było pewne. Po bramce Dominika Nakoniecznego dla Nadodrza, odpowiedział Mateusz Rojek i do przerwy był remis 1-1. Początku drugiej połowy był taki, jak cała pierwsza. Na gol Michała Smereczniaka z Nadodrza odpowiedział Mikołaj Dąbrowski. Jednak od 25 minuty gole zdobywali tylko zawodnicy Nadodrza. Kolejno Marcin Lewandowski, Nakonieczny i dwie na zakończenie Lewandowski. Wygrana 6-2 pozwoliła Nadodrzu awansować o dwie lokaty w tabeli.