Extraliga rozegrała pierwszą kolejkę rundy rewanżowej. Obyło się bez zaskoczenia, tak jak przewidywaliśmy jedni dostali prezenty, a drudzy rózgi znaleźli pod choinką. Przewaga pierwszych czterech drużyn powiększyła się nad dolną częścią tabeli.

Zaczęło się w sobotę o godzinie 18:45 meczem Bizpol kontra ZZPD Rudna. W pierwszej kolejce gracze z Rudnej wysoko pokonali beniaminka, teraz przyszedł czas na rewanż. Ekipa Bizpolu podeszła do tego spotkania na bardzo dużej agresji, jednak zaczęło się od gola Mariusz Smolińskiego, a po chwili Andrzej Koryciński podwyższył na 2-0 dla ZZPD. Tuż przed końcem połowy żółtą kartkę obejrzał Adam Filbier, a Bizpol grając w przewadze na sekundę przed końcem pierwszej części meczu bramkę kontaktową zdobył Jakub Przymus i było 2-1 dla Związkowców. Po zmianie stron przewagę swojej drużyny szybko udokumentował Kamil Kaczmar, którzy dwukrotnie pokonał golkipera Bizpolu. Po pół godzinie gry Patryk Przymus strzelił drugiego gola, na więcej nie było stać jego kolegów, a lider w końcówce przypieczętował wygraną za sprawą Sebastiana Szali, który trafił na 5-2. Okazałe zwycięstwo ZZPD Rudna nie pozostawia żadnych złudzeń gdzie jest miejsce rywali mistrza Głogowskiej Amatorskiej Ligi Halowej.

W drugim spotkaniu Sobota SWS Invest mierzyła się z „czerwoną latarnią” ligi MProjekt. Niespełna 120 sekund gry wystarczyło Sobocie, by pokonać bramkarza Mprojekt, a uczynił to konkretnie Łukasz Strzelecki chytrym uderzeniem obok bramkarza outsidera. Na drugie trafienie kibice czekali jeszcze krócej, gdyż trwało to trochę ponad minutę. Kolejnego gola zdobył Arkadiusz Karcz. Wydawało się, że Sobota będzie punktowała rywali jak wytrawny bokser, jednak wtedy jak miecz obosieczny zachował się Dorian Pabiszczak, który chcąc ratować Sobotę przed utratą bramki, skierował piłkę obok Wojkta Kubika i strzelił gola samobójczego. Po zmianie stron kolejne gole dla Soboty strzelali Marcin Nieradka, Arek Karcz dwa i Mateusz Domek. Wynik ustalił Marcin Panasiuk, który strzelił drugiego gola dla Mprojekt, jednak nie ustrzegł swojej drużyny przed kolejną porażka w lidze. Sobota nadal na trzecim miejscu w lidze, goniąc Gum-Mar, uciekając Budremowi. Kolejne mecze zapowiadają się niezwykle ciekawie.

Mecz ZZ Polska Miedź kontra Budrem miał być wyrównanym spotkaniem, jednak szybko tą teorię w proch obrócił Szymon Gil dając prowadzenie Budremowi, po chwili podwyższył Andrzej Zawadzki i Michał Zarębski. W pierwszej połowie Gil jeszcze raz pokonał Kamil Cywickiego i Budrem prowadził 4-0 do przerwy. Po zmianie stron Grzegorz Maćkowiak zdobył bramkę kontaktową ale szybko odpowiedzieli Gil, Zarębski i w samej końcówce Kamil Szczyrek. Karol Kobiał strzelił drugiego gola dla Polskiej Miedzi jednak to sprawiło, że wynik meczu był dokładnie taki sam, jak we wcześniejszym pojedynku Soboty z Mprojekt 7-2 i Budrem nadal w bezpośrednim kontakcie z czołówką.

Na sam koniec wydawało się, że odbędzie się najbardziej wyrównany mecz w tej serii spotkań Wypożyczalnia Radoxim          podejmował Gum-Mar i rzeczywiście zaczęło się od pokazania siły przez graczy Radoxim, którzy zdobyli prowadzenie po strzale Patryka Kubiaka. Niespełna minutę później do wyrównania doprowadził Tomasz Trznadel, a jeszcze w pierwszej połowie prowadzenie Gum-Marowi dał Marek Husar. Gdy wszyscy kibice oczekiwali walki Radoximu i zaciętego starcia w drugiej połowie Marek Gródecki i Piotr Pietruszko zdobyli kolejne bramki dla Gum-Maru i tym samym nie dali szans rywalom na nawiązanie wyrównanej walki. Gum-Mar prowadzi w walce o wicemistrzostwo Extraligi.