KOLOROWO I CIEKAWIE |
wtorek, 25 grudnia 2018 10:07 |
Sobotnie mecze Extraligi rozpoczęły się o godzinie 17:30 i już wtedy zrobiło się kolorowo, bo ciekawie było już przed meczami, wszak kolejka ekipa chciała urwać punkty liderowi, mieliśmy derby związków oraz wsparcie dla jednego z zawodników Bizpolu.
Zaczęło się od derbów ZZ Polska Miedź mierzyła się z ZZPPM HMG. Zawodnicy Polskiej Miedzi ostatnio potrafią zaskoczyć najstarszych kibiców Głogowskiej Amatorskiej Ligi Halowej, oczywiście w pozytywne sposób, a gracze ZZPPM HMG trochę zbyt ambicjonalne podeszli do tego spotkania, gdyż nie był to ich najlepszy występ w tym sezonie. Może za bardzo chcieli, ale jak usłyszeliśmy po ostatnim gwizdu – przecież tu nie o wynik chodzi, więc wnioskujemy, że liczy się dobra zabawa i wspólnie spędzony czas. W pierwszej połowie skuteczniejsi w ataku byli zawodnicy ZZ Polska Miedź, najpierw Kamil Piotrowski pokonał bramkarza ZZPPM, a kilka minut później podwyższył Karol Gancarz. Do przerwy 2-0 emocje rosły z każdą upływającą minutą. Po zmianie stron Grzegorz Maćkowiak strzelił gola samobójczego, czym zmniejszył prowadzenie swojego zespołu i gracze z Huty przegrywali już tylko 1-2. Wtedy zaczęło być kolorowy na parkiecie, żółtą kartką napomniany został Jacek Plizga, a Kamil Piotrowski strzelił swoją drugą bramkę w tym spotkaniu, dwie minuty później kolejną żółtą kartkę obejrzał kolejny zawodnik ZZPPM, tym razem Konrad Kosmala. Nie zmieni się strzelec goli dla Polskiej Miedzi, gdyż kolejny raz trafił Piotrowski i było już 4-1. W końcówce bramkarza ZZPPM pokonał jeszcze Jakub Zawadzki i wtedy zaczęły puszczać nerwy graczom z Huty, najpierw Konrad Kosmala obejrzał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną, a minutę później taką samą kolejność zachował Jacek Plizga, druga żółta i czerwona kartka. ZZ Polska Miedź wygrało drugi mecz w sezonie, ale ma też największą ilość remisów spośród wszystkich zespołów Extraligowych, dzięki czemu z 9 punktami jest już na piątym miejscu. Kolejne spotkanie, to starcie Budrem kontra Fuego Team. Barowicze przed tygodniem odnieśli pierwsze zwycięstwo i liczyli, że pójdą za ciosem dlatego od początku meczu przeszli do huraganowych ataków. Jednak na posterunku był świetnie interweniujący Łukasz Kloc, któremu czasem z pomocą przychodziły słupki. Tuż przed końcem pierwszej połowy Fuego dopięło swego i po ciekawej akcji znaleźli sposób na dobrze dysponowanego bramkarza Budremu, Jarek Radliński zdobył pierwszą bramkę w spotkaniu i do przerwy było 0-1. Po zmianie stron, zmieniło się też nastawienie obu zespołów. Budrem jakby oszczędzał siły w pierwszej połowie, ale na początku drugiej szybko doprowadził do wyrównania, po mocnym i precyzyjnym uderzeniu Dawida Ciechelskiego. Dokładnie cztery minuty później po świetnej akcji zapoczątkowanej przez Szymona Gila, piłkę pod poprzeczkę zapakował Szymon Michałowicz i Budrem już prowadził. Gdy mecz zbliżał się do końca, Fuego przegrywało, a chciało zawalczyć o komplet punktów, wycofali bramkarza i wprowadzili kolejnego gracze do pola. Takie założenie nie przynosiło oczekiwanych efektów, a Michał Zarębski wykorzystał swoje cenne doświadczenie, po jednym z przechwytów przymierzył z precyzją snajpera i z własnego pola karnego strzelił gola dającego Budremowi prowadzenie 3-1 i ostatecznie zwycięstwo i w tym zaciętym meczu. Oby więcej takich meczów i takich goli, jak ten Michała Zarębskiego, który ciągle ma to coś. W meczu najlepszej ofensywy i najlepszą defensywą spodziewaliśmy się interesującego spektaklu. Pierwsza połowa, to kolejny świetny występ bramkarza Soboty Wojciecha Kubia, który kilkoma interwencjami ratował swój zespół przed utratą gola, a gdyby skuteczność w ataku poprawili Mateusz Domek i Łukasz Strzelecki, to mogliśmy być świadkami małej niespodzianki w pierwszej połowie. Druga część spotkania rozpoczęła się od efektownego dryblingu Kamila Kaczmara na lewym skrzydle, który wyłożył piłkę jak na tacy Danielowi Walaskowi, któremu pozostało dołożyć nogę i zdobyć pierwszą bramkę w tym spotkaniu. Lider gdy zdobył to co chciał, lekko się wycofał i pozwolił Sobocie rozgrywać piłkę, co jakiś czas wychodzą wysokim pressingiem. Jedno z takich pressów zakończyło się przejęciem piłki przez Konrada Węglarza i sprytnym strzałem, dzięki czemu zdobył drugą bramkę w tym spotkaniu i zapewnił drużynie ZZPD Rudna szóste zwycięstwo w sezonie, miano najskuteczniejszej drużyny i również najlepszej obrony. Mecz wicelidera Bizpolu przeciwko ekipie MProjekt oprócz walki o trzy punkty miał dodatkowy wymiar. Drużyna Bizpolu wystąpiła w specjalnie przygotowanych na tą okazję koszulka z napisem „Damian gramy dla Ciebie”. Był to wyraz wsparcia dla kolegi z drużyny, który jest ciężko chory ale zawsze swoim radosnym nastawieniem i wysokimi umiejętnościami był wartością dodaną do Głogowskiej Amatorskiej Ligi Halowej. Mecz rozpoczął się od niespodziewanego prowadzenie zespołu MProjekt po strzale Konrada Bełza. Do wyrównania jeszcze w pierwszej połowie doprowadził Mateusz Waluk. Po zmianie stron ponownie Bełza strzelił gola i kolejny raz Bizpol musiał gonić. Tym razem do remisu doprowadził Jakub Przymus, a osiem minut później Michał Bednarski dał pierwsze w tym meczu prowadzenie Bizpolowi. Świetnie dysponowany tego dnia Bełza Konrad strzelił swojego trzeciego gola w tym meczu i pod koniec było bardzo ciekawie. W ostatnich minutach Patryk Przymus strzelił na 4-3 dla Bizpolu i wydawało się, że teraz się uda i wicelider odniesie kolejne zwycięstwo w sezonie. Niespełna minutę przed końcem na 4-4 trafił Piotr Zalewski z MProjekt, dzięki czemu jego drużyna odniosła drugi remis w tym sezonie i urwała punkty wyżej notowanemu zespołowi, który stracił pierwsze punkty w sezonie. Ten mecz pokazał nam w tym szczególnym przedświątecznym czasie, że oprócz piłki liczy się coś więcej. Liczy się zdrowie i wsparcie. Damian jesteśmy z Tobą. W ostatnim meczu szóstej kolejki mierzyły się ekipy Budowlani-Paździoch z Locusem. Locus był wyżej w tabeli, toteż był faworytem tego spotkania, ale tylko dlatego, że Budowlani do tej pory wszystko przegrali i trudno było upatrywać szansę na zwycięstwo akurat teraz. Spotkanie rozpoczęło się od goli Konrada Gruchała i Mieczysława Gniewosz dla Losuca, na które odpowiedział Bartosz Bartoszewicz. Pierwsza połowa zakończył się skromny prowadzeniem Locusa 2-1. Wydawało się, że w drugiej połowie będziemy świadkami wyraźnej przewagi Locusa, jednak o dziwo mecz był jeszcze bardziej wyrównany. Do remisu doprowadził Krystian Woroniec. Żólte kartki obejrzeli Grzegorz Waniukiewicz oraz Radosław Kosmala. W końcówce dwie bramki strzelił Gruchała, który dał dwubramkowe prowadzenie zespołowi Locus. Budowlani zdołali odpowiedzieć trafieniem Worońca, które ostatecznie ustaliło wyniki na 4-3 dla Locusa, dzięki czemu ten zespół wskoczył na siódme miejsce lidze. |